Na rynku mieszkaniowym kryzysu nie widać
Rok 2021 przyniósł rekordową sprzedaż mieszkań budowanych przez deweloperów. Wysoka inflacja i wciąż rosnące ceny materiałów oraz usług budowlanych nie zahamowały pędu na rynku mieszkaniowym. Deweloperzy mają ambitne plany także na ten rok.
- Sprzedaż mieszkań wciąż rośnie
- Ceny mieszkań szybują w górę
- Deweloperzy ruszają z kolejnymi inwestycjami
Jak podaje serwis tabelaofert.pl, na sześciu największych rynkach nieruchomości w Polsce, deweloperzy sprzedali łącznie ponad 64,5 tys. lokali. Największy, bo prawie 52-proc. wzrost sprzedaży mieszkań, odnotowano w Trójmieście. Kolejne miejsca zajmują Łódź (+32,6 proc.), Kraków (+28,2 proc.) i Warszawa (+20,4 proc.).
- W ubiegłym roku rynek nieruchomości rozgrzany był do czerwoności. Popyt znacząco wyprzedził podaż mieszkań. Mimo wysokich cen, mieszkania na rynku pierwotnym sprzedawały się w dynamicznym tempie. Porównując 2021 do 2020, na sześciu największych rynkach zaobserwować można było wzrost sprzedaży o 27,7 procent. Ostatni raz takie wyniki można było zaobserwować 20 lat temu – komentuje Maciej Dymkowski, prezes zarządzający serwisem tabelaofert.pl.
Ogromny wzrost sprzedaży zanotowano mimo dużego wzrostu cen. Metr kwadratowy mieszkania w Krakowie podrożał przez rok o 1,5 tys. złotych. Podobnie było w Warszawie, Wrocławiu i Poznaniu. A w Łodzi i Trójmieście za metr mieszkania trzeba obecnie płacić blisko 2 tys. złotych więcej niż 12 miesięcy temu. Obecnie mieszkanie w stolicy to wydatek ponad 12,7 tys. zł za metr, w Trójmieście – 12,2 tys. zł, w Krakowie – już blisko 11,7 tys. zł, we Wrocławiu – ponad 10,5 tys. zł. Średnio - co oznacza, że w dobrych lokalizacjach ceny są dużo wyższe.
Pojawiały się już prognozy (nieliczne), że rynek mieszkaniowy się przegrzewa i wkrótce czeka go tąpnięcie. Na razie się na to nie zanosi. Przynajmniej tak wynika z ankiety przeprowadzonej wśród firm deweloperskich przez serwis nieruchomości dompress.pl. Deweloperzy nie zamierzają ograniczać działalności i nadal mają śmiałe plany dotyczące nowych inwestycji. - W Polsce luka mieszkaniowa wciąż jest duża. Zapotrzebowanie na mieszkania jest wysokie, a zdecydowanie większość naszej oferty skierowana jest do klientów, którzy kupują nieruchomości z myślą o własnych celach mieszkaniowych. Jesteśmy zdywersyfikowani geograficznie, działamy w siedmiu największych aglomeracjach w Polsce i zapewniamy klientom kompleksowe wsparcie przy zakupie mieszkania. Wypracowany przez nas model biznesowy pozwala kontrolować proces inwestycyjny oraz zarządzać sprzedażą i jej stabilnością, co w konsekwencji pozytywnie wpływa na rentowność prowadzonej działalności - powiedziała dompress.pl Angelika Kliś, członek zarządu Atal S.A. Prezesi innych firm deweloperskich też optymistycznie patrzą na najbliższą przyszłość.
Część deweloperów przyznaje, że dla wielu chętnych na nowe mieszkania rosnące ceny i wzrost stóp procentowych (a więc droższe kredyty) okażą się barierą nie do pokonania. To nie oznacza jednak ograniczanie inwestycji, a tylko ich przeprofilowanie – na mieszkania na wynajem. - Zdajemy sobie sprawę, że w 2022 roku otoczenie rynkowe może być trudniejsze z wielu powodów, jak choćby podwyżki stóp procentowych, wysokiej inflacji, zmiany w prawie dotyczącym nowych inwestycji deweloperskich, czy rosnących kosztów materiałów budowlanych oraz generalnego wykonawstwa. Naszą odpowiedzią na te wyzwania jest dywersyfikacja produktowa. W tym roku rozpoczniemy pierwsze projekty z segmentu najmu instytucjonalnego. Nowoczesne mieszkania na wynajem, oferowane na jasnych warunkach prawnych i zarządzane przez profesjonalnego operatora to trend, który w najbliższych latach będzie szybko się upowszechniał i stanowił ważny element wzrostu. W najbliższych latach zamierzamy dostarczać rocznie co najmniej 600-800 lokali w tej formule – stwierdził w ankiecie dompress.pl Andrzej Oślizło, prezes zarządu Develia S.A.
Takie plany deweloperów oznaczają, że podwykonawcy wciąż będą mieli szeroki front robót w segmencie mieszkaniowym. Przy jednym zastrzeżeniu, że sytuacja nie ulegnie drastycznej zmianie w związku z wojną na Ukrainie. O wpływie inwazji Rosji na Ukrainę i skutkach sankcji będzie się można przekonać dopiero za kilka miesięcy.
Grzegorz Skowron
Agencja Informacyjna GEG
Fot. Pexels